Jeszcze raz
dziękuję za podwiezienie-odezwała się blondynka, wysiadając z
samochodu. Podeszła do drzwi i odwróciła się, by odprowadzić
siatkarzy wzrokiem. Weszła do domu i krzyknęła-Poznałam Piotrka!
-Co? Jakiego
znowu Piotrka?-spytała starsza z bliźniaczek, wychylając głowę z
pokoju.
-NOWAKOWSKIEGO!-wrzasnęła-Tego
siatkarza-dodała, widząc, że siostra nie wie, o kim mowa.-Jak to
możliwe, że jesteśmy spokrewnione?-jęknęła, kręcąc głową z
niedowierzaniem. Weszła do pokoju i zdjęła koszulkę Resovii z
nazwiskiem znajomego środkowego i ruszyła do kuchni. Wyjęła z
szafki ulubiony kubek i nastawiła wodę na herbatę-Ewelina! Chcesz
coś do picia?-zapytała.
-Możesz mi
zrobić tą herbatę z zielonego opakowania-odpowiedziała starsza,
siadając przy stole.
-Pijesz herbatkę
odchudzającą?! Pogięło Cię?!
-Muszę schudnąć.
Przez wakacje przytyłam dwa kilo!-tłumaczyła Ewelina.
-No to
rzeczywiście tragedia-prychnęła młodsza, wyrzucając do kosza
prawie pełne opakowanie herbaty siostry.
-Ej! Co ty
robisz?
-Nie będziesz
tego piła! Chcesz się pochorować?! Jak tak bardzo Ci zależy na
tym, żeby schudnąć, to możesz chodzić ze mną rano, żeby
pobiegać, ale nie będziesz się tym truć!
-Chyba żartujesz!
Ja mam wstać o piątej? To jest środek nocy! Normalni ludzie o tej
porze śpią!-zakpiła Ewelina.
-A idź, Ty
Leniu-prychnęła Maja i zabierając kubek z herbatą poszła do
swojego pokoju. Włączyła komputer i sprawdziła pocztę. Jako
pierwsza rzuciła jej się w oczy wiadomość od zarządu uczelni.
Otworzyła ją w pierwszej kolejności-TAK!-wrzasnęła-DOSTAŁAM
SIĘ! Ewelina, dostałam się!-ekscytowała się, biegnąc w stronę
pokoju siostry. Podbiegła do niej i rzuciła się jej na
szyję-Dostałam się. Dostałam się na kurs. Będę
komentatorem!-powtarzała. Ewelina delikatnie odepchnęła ją od
siebie, pokazując jej świeżo pomalowane paznokcie.
-Na ten kurs z
tym... jak mu tam? Swędrzyńskim?
-Swędrowskim,
jak już. On będzie tylko na kilku zajęciach. Będę mogła się od
niego uczyć! Czy to nie cudownie? -Taa... świetnie.
Gratulacje-mruknęła starsza obojętnie. Majka nie przejęła się
tym i zadowolona wróciła do siebie...
***
Dzwonek do drzwi
zmusił Alkę do zwleczenia się z łóżka. Zaspana ruszyła na
korytarz, by otworzyć. Stała za nimi zadowolona
kobieta-Przepraszam, obudziłam Cię?-spytała-Niedawno się
wprowadziłam i nikogo tutaj nie znam. Mam ochotę na kawę, ale
właśnie mi się skończyła. Mogłabyś mi pożyczyć?
-Może wejdziesz?
Napijemy się razem. Nie wyobrażam sobie, poranka bez kawy. Jestem
Alka-przedstawiła się szatynka.
-Ola, miło
mi-odpowiedział dziewczyna, idąc za Czarną w głąb mieszkania.
-Skąd jesteś?
Mówiłaś, że niedawno się wprowadziłaś…-zagaiła Alicja,
wyciągając z szafki dwa kubki.
-Przez trzy lata
mieszkałam we Wrocławiu, ale mieszkałam już w wielu różnych
miejscach. W październiku zaczęłam pedagogikę. A Ty studiujesz?
-Jestem na
trzecim roku historii sztuki. I chodzę na kurs fotograficzny. Jestem
fotografem sportowym. Robię fotki dla „Przeglądu
sportowego”-odpowiedziała Czarnecka, stawiając na stole kubki z
kawą.
-Udało Ci się
to pogodzić? Pewnie masz mało czasu dla siebie…
-Fotografia to
moja największa pasja, więc kiedy pracuję to robię coś dla
siebie. O cholera, już tak późno?-krzyknęła, zerkając na
zegarek wskazujący 1030-Przepraszam,
ale mam zajęcia za godzinę-dodała, biegnąc do sypialni. Ubrała
się w biegu i wróciła do kuchni-Przepraszam, ale naprawdę muszę
już wyjść-dodała, dopijając kawę.
-Jasne, rozumiem.
Dziękuję za kawę-odpowiedziała Ola i opuściła mieszkanie
Czarneckiej. Alka wybiegła z domu i wsiadła do samochodu.
***
Majka w uśmiechem
na twarzy ruszyła do łazienki. Wzięła krótki prysznic i
wysuszyła włosy, które następnie związała w kucyk. Założyła
dres i ocieplany bezrękawnik, wzięła buty do biegania oraz swoją
MP3 i wyszła z mieszkania. Listopadowy ranek był dość chłodny.
Dziewczyna naciągnęła kaptur na głowę, założyła słuchawki i
ruszyła truchtem przed siebie. Ze względu na wczesną porę uliczki
pobliskiego parku były puste. Blondynce bardzo to odpowiadało.
Mogła bez przeszkód przemierzać alejki, bez obawy, że może na
kogoś wpaść. Mogła wtedy pogrążyć się w marzeniach. Od
dziecka chciała być dziennikarką, a w wieku jedenastu lat
zadecydowała, że zostanie komentatorką sportową. Teraz jej
marzenia powoli zaczęły się spełniać. Dostała się na wymarzony
kurs, wkrótce miała skończyć studia. Jej rozmyślania przerwało
zderzenia z czymś (a raczej kimś) biegnącym przed nią.
Zdezorientowana blondynka upadła na żwirowaną alejkę. Zaskoczona
spojrzała w górę i zobaczyła...
-To Ty?-zapytali
jednocześnie i zaśmiali się. Piotrek podał dziewczynie rękę i
pomógł jej wstać.
-Nic Ci się nie
stało?-zapytał.
-Nie, w porządku.
Nie spodziewałam się tu nikogo o tej porze. To znaczy, nikogo
jeszcze o tej porze tu nie spotkałam. A przychodzę tu codziennie od
kilku lat.
-Nic dziwnego.
Jest dość wcześnie. Ja sam rzadko biegam o tej porze. W końcu to
środek nocy, jakby to powiedział Bartek.
-Zupełnie jakbym
słyszała moją siostrę-odpowiedziała, ruszając przed siebie.
-Masz
siostrę?-spytał Nowakowski, doganiając ją.
-Mhm...
bliźniaczkę. Jesteśmy podobne, ale tylko z wyglądu-zaśmiała
się-Ona nawet nie wie, na czym polega siatkówka.
-No tak... to
niedopuszczalne.-skwitował Pit-To znaczy, że jesteś tą lepszą
połową rodzeństwa-dodał, skręcając w kolejną uliczkę.
-Hahaha...
szkoda, że Ewelina Cię teraz nie słyszy! Chciałabym zobaczyć jej
minę-zaśmiała się. W tej chwili zadzwonił alarm w jej
zegarku.-Przepraszam, ale muszę wracać do domu, za dwie godziny mam
zajęcia, a muszę się jeszcze do nich przygotować-powiedziała i
ruszyła w stronę osiedla, na którym mieszkała.
-Poczekaj!
Odprowadzę Cię!-krzyknął Piotrek i dogonił ją-Chyba, że nie
chcesz-dodał, zrównując się z nią.
-Jeśli chcesz,
możesz mnie odprowadzić. Będzie mi miło-odpowiedziała,
uśmiechając się jeszcze szerzej niż zwykle. Kilka minut później
zatrzymali się pod jej blokiem. Dziewczyna ruszyła w stronę drzwi.
-Maju...-zaczął
niepewnie Nowakowski. Blondynka odwróciła się do niego-może
dałabyś mi swój numer? Umówilibyśmy się na kolejne wspólne
bieganie...
-Jasne, czemu
nie-odpowiedziała i podała blondynowi ciąg dziewięciu cyfr.
Zadowolony środkowy pożegnał się z nią i ruszył w stronę
swojego osiedla. Majka wbiegła do mieszkania i zabierając potrzebne
rzeczy poszła do łazienki. Wyszła z niej pół godziny później
ubrana w jeansy
i białą tunikę i
wróciła do pokoju. Rozpuściła włosy i wyjęła z szafy szarą
bluzę. Wzięła do ręki torebkę, wcisnęła do kieszeni komórkę,
ubrała się i wyszła z domu. Kilka minut później stała na
przystanku, czekając na autobus. Wyjęła z kieszeni komórkę,
czując wibracje. Otworzyła wiadomość: "Podczas porannego
upadku zgubiłaś MP3. Zwrócę Ci ją przy najbliższym spotkaniu.
Miłego dnia. P." Blondynka uśmiechnęła się i odpisała:
"Nawet nie zauważyłam, że jej nie mam. Cieszę się, że ją
znalazłeś. Mam nadzieję, że jutro się spotkamy. Pozdrawiam,
Maja:)". Makowska wsiadła do autobusu i usiadła na miejscu
obok okna, otwierając kolejną wiadomość od Nowakowskiego: "Miałem
nadzieję, że to powiesz. Do zobaczenia jutro :)" Maja napisała
tylko "Pa" i schowała komórkę do kieszeni.
***
Znudzona Alka
wsiadła do samochodu pod gmachem uczelni i ruszyła do domu. Cały
dzień padał deszcz, więc droga była mokra. Na jednym ze
skrzyżowań nie zauważyła wielkiej kałuży, która powstała przy
chodniku i wjechała w nią powodując, że fala wody uderzyła w
przechodniów. Zatrzymała samochód widząc we wstecznym lusterku
odgrażającego się wielkoluda. Ruszyła w jego stronę, jednak w
połowie drogi zorientowała się, kogo ochlapała. Przed nią stał
Bartek Kurek. Jego jeansy były całkowicie przemoczone-O matko… ja
to mam szczęście!-jęknęła.
-No kurwa!
Dlaczego ja?-krzyknął siatkarz, idąc w jej stronę-Zniszczyłaś
moje ulubione jeansy!
-Ty zepsułeś
mój aparat!
-Chciałem Ci
oddać kasę, ale nie zadzwoniłaś! Podwieź mnie do domu, to zwrócę
Ci za nowy!
-Jeszcze czego?!
Nie pojadę z Tobą do Ciebie! Ale zależy mi na tej kasie, więc
pojedziemy do mnie. Niech któryś z Twoich kumpli przywiezie te
pieniądze.
-OK. Podaj
adres-odpowiedział Bartek, wyciągając z kieszeni komórkę-No co?
Muszę powiedzieć chłopakom gdzie mają przywieźć kasę,
nie?-odezwał się, widząc jej groźny wzrok-Podasz ten adres, czy
nie? Tylko się pospiesz, bo jest tu trochę zimno.
-Koronna 12,
mieszkanie numer 7. Wsiadaj-powiedziała Czarna, wsiadając do swojej
Mazdy. Kurek zakończył rozmowę i dołączył do niej.
Kilka minut
później weszli do mieszkania szatynki-Wyskakuj ze spodni.-odezwała
się Ala, wchodząc za nim do salonu.
-Że co?
-Głuchy jesteś?
Oddawaj spodnie! No nie patrz tak na mnie! Nie wypuszczę Cię w
mokrych ciuchach!
-Aaa... o to Ci
chodzi. Już się bałem, że chcesz mnie wykorzystać-odpowiedział
przyjmujący głosem przerażonej dwunastolatki.
-Masz bujną
wyobraźnię-podsumowała Czarna, biorąc do ręki dżinsy
chłopaka-Zaraz wracam-dodała, idąc do łazienki. Rzuciła je na
wannę i ruszyła do pokoju-Łap-krzyknęła, rzucając w chłopaka
wyjętymi z szafy spodniami.
-Myślisz, że
Twoje spodnie będą na mnie pasowały?
-Nie są moje,
tylko mojego brata. Też ma jakieś dwa metry, więc może się
zmieścisz. O, chyba Twoje mutanty przywiozły moją kasę-dodała,
słysząc dzwonek do drzwi.
-Yyy... cześć.
Bartek podał mi Twój adres. Jest tu?-odezwał się stojący za
drzwiami Piotrek-Kuraś, szybki jesteś-dodał, widząc stojącego za
szatynką pozbawionego spodni kumpla-Ta kaska jest chyba dla
Ciebie-wcisnął jej w dłoń kopertę i wybiegł z mieszkania.
-Coś Ty mu
powiedział?!-ryknęła dziewczyna, odwracając się do Bartka.
-Nic!
-No to czemu
wziął mnie za dziwkę?
-A skąd mam
wiedzieć? Jego zapytaj!-bronił się Kurek, zakładając dres, który
podała mu Czarna.
-Ślepy jesteś?
Już go tu nie ma! Coś musiałeś mu nagadać na mój temat!
-Powiedziałem mu
tylko, że zepsułem Ci aparat, więc się na mnie nie wyżywaj!
Zostawiłem Ci numer, zadzwoń, to oddam Ci spodnie i wrócę po
swoje-dodał, wychodząc z mieszkania dziewczyny...