Uwaga!

1.Blog jest wyłącznie wytworem [chorej] wyobraźni
2.Bohaterowie (z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni
3.Bartosz Kurek będzie występować w barwach Resovii
4.Miłego czytania :-)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 4


-Jestem-krzyknęła Alka, wchodząc do mieszkania obładowana torbami po brzegi wypchanymi butelkami z alkoholem.
-Czarnaaa!-wrzeszczeli koledzy Kamila, rzucając się na nią.
-Ej, ej… ja też się cieszę, że was widzę, ale może moglibyście mi pomóc? Żarcie samo się nie zrobi-warknęła, wyciągając w ich stronę reklamówki z „prowiantem”
-Z tym żarciem to daj sobie spokój. Idziemy do klubu. Dzisiaj w Live jest zajebista impreza-ekscytował się Przemek, najmłodszy z zespołu.
-Do klubu?-jęknęła Alka-Mogliście wcześniej o tym pomyśleć. Nie taszczyłabym tego, no i może zrobiłabym coś w tym-tu wskazała na swoje nogi ubrane w bojówki, oraz szeroką, męską bluzę.
-Dobra, my to rozpakujemy, a ty masz dwadzieścia minut, żeby wbić się w coś bardziej… no wiesz… żebyś nam wstydu nie zrobiła-stwierdził brat Czarneckiej. Słysząc to, dziewczyna zmroziła go wzrokiem i ruszyła do swojej sypialni. Otwierając swoją szafę, przeraziła się.
-Chłopaki! Będę potrzebowała trochę więcej czasu-krzyknęła, patrząc na stertę ciuchów.
-Co jest?-spytał Paweł, najlepszy kumpel Kamila, zaglądając do jej pokoju.
-Nie mam co na siebie włożyć-jęknęła, siadając na wielkim łóżku. Brunet podszedł do jej szafy, przyjrzał się jej zawartości.
-Hmm… weź to… to… i te szpilki-instruował ją, rzucając wybranymi ubraniami w jej stronę.
-OK. Niech będzie. A teraz wypad-mruknęła, oglądając ciuchy. .
Dwadzieścia minut później Czarna wyszła ze swojej sypialni (O dziwo!) gotowa.
-Woooow… coś Ty zrobiła z moją siostrą?-zapytał Kamil, zbierając szczękę z podłogi.
-O co ci chodzi?-spytała, przeglądając się w lustrze.
-No bo siedziałaś tam… dwadzieścia minut?-stwierdził, zerkając na zegarek-To… było… dziwne…
-No dobra, nieważne. Chodźcie, bo zaraz mi te plastiki wszystkich sensownych facetów zwiną-powiedziała i opuściła mieszkanie…
***
-Piteeeeer!-krzyknął Kurek, wbiegając do pokoju środkowego.
-Czego chcesz?! Głuchych tu nie ma-mruknął blondyn, nie przerywając czytania „Hobbita”.
-Wskakuj w jeansy Frodo, idziemy na imprezę-stwierdził przyjmujący-Gandalf Szary zaprasza.
-No i przez ciebie się zgubiłem. Teraz Bilbo przegra zakład z Gollumem!-jęknął Nowakowski, odrywając wzrok od książki-A co mówiłeś o tej imprezie?
-Możdżon chce świętować ostatnie chwile wolności i zaprasza na chlanie. Nie wymigasz się.
-Eee… ale ja jeszcze pamiętam kaca po poprzednim balecie z wami. Nie idę.
-Idziesz z nami, albo my przyjdziemy do ciebie-do pokoju środkowego wszedł Ignaczak.
-Siemasz Igła! Co ty tu robisz?-Piotrek zrywa się z łóżka.
-Ja? Idę na imprezę do kumpla, a co ty myślałeś?-zadrwił Krzysiek-no to wiesz, wciśnij swoją dupę w jakieś bardziej wyjściowe ciuchy i ruszamy w miastooo!-ekscytował się libero.
-Dobra, panowie wypad-zarządził środkowy.
-Ależ nie przejmuj się. Wstydzisz się mnie?-zapytał najstarszy, sadowiąc się wygodnie na łóżku blondyna.
-Nie, czemu miałbym się wstydzić? Po prostu nie chcę was wprawić w kompleksy-odparł Nowakowski-no ale skoro chcesz zostać, to OK.-dodał, opuszczając lekko dresowe spodnie.
-Aaa…! Ja nie chcę na to patrzeć-pisnął Kurek, wybiegając z pokoju Pita zaraz za Ignaczakiem.
-A tak w ogóle, to gdzie my idziemy?-zapytał Piotrek, gdy pięć minut później wszedł do salonu, w którym siedzieli Kurek, Ignaczak, Achrem i…-WIŚNIA!-krzyknął Piter, widząc Wiśniewskiego stojącego przed regałem z książkami.
-No czeeeść!-odezwał się młodszy, strzelając w stronę środkowego tym zabójczym uśmiechem.
-Dobra, koniec tych czułości. Idziemy-zarządził Kurek, wychodząc z mieszkania jako pierwszy. Za nim podążyła reszta siatkarzy.
-Ale tak serio, to co wy tu robicie?-spytał Pit, zamykając drzwi-SZPIEGUJECIE NAS?!
-No a jak. Dzięki temu zrzucimy was z tronu-zaśmiał się Łukasz.
-Tsaaa… chciałby. Przecie wiadomo, że my lepsi.-zadrwił Aleh.-My bedziem Miszczem Polski, nie Igła?
-Ćśśś… mieliśmy im o tym nie mówić-szepnął konspiracyjnie Ignaczak, żartobliwie strzelając kumplowi w łeb. Wyszli z klatki i ruszyli za resztą stronę klubu, w którym byli umówieni z Marcinem…
***
-Czarna, co pijesz?-zapytał Paweł, obejmując ją w pasie.
-Weź trzy Finlandię, tak na początek… potem się zobaczy-stwierdziła Alka, ruszając w stronę pierwszego wolnego stolika. Paweł ruszył w stronę baru, ciągnąc za sobą Przemka i Kamila. Z Alicją został tylko Tomek, czyli ten kumpel brata, za którym nie przepadała.
-Zatańczysz?-zapytał blondyn, wyciągając rękę.
-Może innym razem.
-Czego ty mnie tak nienawidzisz?
-Może dlatego, że nie lubię nachalnych facetów?
-OK. Zrozumiałem-odparł, ruszając w stronę parkietu. Chwilę później na stoliku pojawiły się trzy butelki wódki, a naprzeciwko dziewczyny usiadła reszta chłopaków.
-A Lalusia gdzie wcięło?-spytał Kamil, polewając pierwszą kolejkę.
-Gdzieś się kręci. Pewnie zaraz tu przyjdzie z jakimś plastikiem-jęknęła szatynka, wlewając wódkę do gardła-a nie mówiłam?-mruknęła, wskazując głową w stronę parkietu. Chłopaki obejrzeli się za siebie i wybuchli śmiechem, patrząc na blondyna prowadzącego rudowłosą barbie.
-Ta to chyba w ogólnobudowlanym pracuje-zaśmiał się Przemek-Tyle tapety na ryju…-ta wypowiedź wywołała kolejny wybuch śmiechu wśród zebranych.


-Ej! Ja ich znam!-krzyknęła Czarna, wskazując palcem na siedzących przy sąsiednim stoliku siatkarzy.
-Ty, palcem się nie pokazuje-wtrącił jej starszy brat.
-Oj, cicho siedź!-warknęła, ruszając w stronę Kurka i reszty ekipy. Podchodząc do niego, objęła rękami szyję Bartka, całując jego policzek. Zaskoczony Bartek odwrócił się do niej, a oczy Nowakowskiego wyglądały jak pięciozłotówki-Nie, nie, nie, Panie Nowakowski ja wcale nie jestem dziwką-stwierdziła sucho, patrząc mu prosto w oczy.
-Nie ma się czego wstydzić. Zawód jak każdy inny-odparł środkowy, biorąc łyk swojego piwa-Poza tym… chyba dość opłacalny, nie? Trzy tysiące za jeden raz…cenisz się, dziewczyno.
-O ku…rwa-jęknął Aleh, wychylając się znad swojego kufla.
-Żebyś wiedział-odezwał się Piotrek.
-Na biednego nie padło-zaśmiał się Ignaczak-Ale wiesz, ja cię skądś znam, ale za chuj nie mogę sobie przypomnieć, skąd.
-Masz szczęście, że jestem pijana, bo byłoby z tobą źleee…-pogroziła środkowemu, siadając na kurasiowych kolanach. Wzięła do ręki jego piwo i przechylając szklankę, opróżniła ją.
-Ej, ej, ej… to jest moje piwo!-krzyknął Kuraś, wyrywając z jej ręki szklankę-No nie! Stawiasz mi…
-Uuu… mówiłem wam!-ekscytował się Piter, przerywając kumplowi.
-…piwo, chciałem powiedzieć, baranie! Ile razy mam ci powtarzać, że rozjebałem jej aparat i musiałem oddać kasę?
-Takiego idiotycznego wytłumaczenia to ja jeszcze nie słyszałem-mruknął blondyn z miną myśliciela.
-Piotruś, ja cię błagam… nie myśl, to ci szkodzi-krzyknął Igła, rzucając w niego orzeszkami-Już wiem! Ty robiłaś zdjęcia na ostatnim meczu-zwrócił się do dziewczyny, która potwierdziła jego słowa kiwnięciem głowy. Oczy Piotrka zrobiły się jeszcze większe.
-Pier… dolisz?! Czyli on-tu wskazał na Kurka-mnie nie wkręcał?! No kurwa, już miałem nadzieję…
-PITEER! Ja cię nie poznaję-odezwał się Możdżonek, który przez ostatni kwadrans przysłuchiwał się ich „rozmowie”-Co ten alkohol robi z człowiekiem?-jęknął, kręcąc głową z niedowierzaniem.-Ja więcej nie piję. Od dzisiaj będę abstynentem… cholera, sam w to nie wierzę-zaśmiał się, dopijając swoje piwo-Dobra, panowie idę po coś mocniejszego. Już rzygam tym piwskiem.
-Ej, ja też chcę!-pisnęła Alka, machając przy tym ręką tak energicznie, że Piotrek oberwał od niej prosto między oczy.
-KURWA, MÓJ ŁEB!
-Oj Piotrek, przyznaj, zasłużyłeś-prychnął Kurek, opierając głowę na ramieniu dziewczyny, by móc zobaczyć minę kumpla.

-Sobieski wam odpowiada?-przerwał im Magneto, stawiając na stoliku dwie butelki wódki.
-No nareści. Jusz myslem, że nie wróci!-odezwał się Achrem, otwierając pierwszą butelkę.
-Mi się to podoba, widać, że Polak-zaśmiała się Czarna, podając mu szklankę po kurkowym piwie-Lej do połowy!-Aleh szybko wykonał jej prośbę.
-Mała, nie przeginasz? Jak to wypijesz to padniesz-zadrwił Ignaczak, popijając soczek.
-To patrz-warknęła, opróżniając szklankę na raz. Odstawiła ją na stolik i pociągnęła Bartka na parkiet…